niedziela, 19 stycznia 2014

Całusy i całowanie

CAŁOWANIE


Uważam, że całowanie to kwint esencja uczuć. Uwielbiam się całować i mam na myśli najbardziej klasyczny rodzaj tego gatunku. Całowanie, całusy, buziaczki, cmokanie i wszystkie inne odmiany, przekazują, moim zdaniem, z największą siłą i przekonaniem nasze, moje uczucia. Bo co mam ochotę zrobić, kiedy myślę o mężczyźnie, który mi się podoba? (stanowaczo o mężczyźnie, bo choć uważam, że z kobietą stworzyłabym związek trawły i stabililny, zdecydowanie pozostaję hetero) Pocałować go. Najlepiej w deszczu albo padającym śniegu, romantycznie i spontanicznie, ostatecznie może być w zupełnie innych okolicznościach. W takim pocałunku oddaje się więcej uczucia – jakie jest w danej chwili aktualne – miłości, fascynacji czy zauroczenia – niż niejednokrotnie w bliższym zbliżeniu, które samo w sobie jest naturalną konsekwencją tego typu pocałunku. Może nie natychmiastową, ale mile widzianą. Ale w takim pocałunku można trwać i trwać…
Inny typ, który wielbię i praktykuję najczęściej, to całowanie moich i nie tylko, dzieci. Na cześć tego przecałuśnego zwyczaju, nazwaliśmy to z moim synkim „kizianiem-mizianiem“. Sprawdza się w każdej sytuacji. W stanch przygnębienia podnosi na duchu i ciele, w przypadkach euforycznych, dodaje skrzydeł i daje szanse się uzewnętrznić, a na co dzień sprawia, że ta codzienność ma słodki smak. Kiedy dzieci były malutkie, najbardziej uwielbiałam całować ich stópki, które nazwaliśmy „świeżymi syrami“ i do dziś, również dla nich, jest to znak rozpoznawczy słodkich bobasów (oczywiście rozumiem, że ten rodzaj fetyszyzmu nie musi być powszechny).
Cmokam się również z bliższymi znajomymi (dalszych lub nowych staram się nie wystraszyć) na powitanie, pożegnanie, podziękowanie, pocieszenie i inne spontaniczne okoliczności, bo czuję wtedy z nimi specjalną więź, która jest dla mnie ważna, aczkolwiek rozumiem, że nie każdy z nich tak to postrzega.
Specjalne miejsce w moim sercu mają całusy i przytulanki z moim nieżyjącym już Tatą. W naszym wspólnym życiu straciliśmy dużo czasu, ale te momenty, kiedy mogłam się do niego przytulić i wycałować, dawały mi w dzieciństwie poczucie bezpieczeństwa i stanowiły potwierdzenie bycia kochaną, czego domagałam się dość często.
Może właśnie dlatego, że pocałunek jest dla mnie taki ważny, nie obdarowuję nim nigdy osób mi obojętnych lub takich, których po prostu nie lubię, nawet jeśli jakieś dziwne okoliczności sprawiałaby, że taki gest z mojej strony byłby oczekiwany. Uważam, że to zupełnie normalne i prawdziwe, że nie niektórzy ludzie pozostają dla nas obojętni lub nie pałamy do nich sympatią. Choć ogólnie lubię ludzi, to uważam, że uczciwiej jest mieć taki jasny podział stosunków międzyludzkich.
Wracając do pocałunków, to nawet jak w danej chwili są one nierealne, to wystarczy zamknąć oczy i pomyśleć, że następny będzie taki ciepły, szczęśliwy, że dużo łatwiej się na niego czeka…

Całuje wszystkich, którzy się ze mną zgadzają J

2 komentarze: